wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział 23...

* Oczami Dalii *

             - Mówię ci, że to nie jest dobry pomysł.
- W sumie to racja on nie jest dobry... on jest genialny.!!- krzyknął Harry podnosząc mnie z łóżka.
- No dobra niech ci będzie, ale tylko ten jeden raz.- powiedziałam uśmiechnięta.
             Kiedy siedziałam już na wózku inwalidzkim ( przez poparzenia prądem, miałam chwilowe kłopoty z chodzeniem )Harry powoli wyjechał ze mną z pokoju.
             Była noc, więc na korytarzu słabo paliły się szpitalne lampy. Przy recepcji paliła się tylko mała lampka.
             Gdy byliśmy niedaleko strażnika Hazza zostawił mnie i poszedł sprawdzić czy teren jest czysty. 
- Śpi.- powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
         
                           * * *

             Po wyjściu ze szpitala skierowaliśmy się w stronę lasu. A mi po drodze oczywiście się przysnęło.
- Jesteśmy na miejscu.- oznajmił Loczek.
- Mhmm...- Zaspana spojrzałam przed siebie.
             Moim oczom ukazała się bardzo stroma uliczka. Po obu jej stronach ciągnęły się rzędy małych i dużych domków. Przed każdym z nich na chodniku była duża, czarna i na swój sposób interesująca uliczna lampa. Lampy rzucały na domy, upiorne cienie. 
             Droga ta prowadziła do głównej ulicy, na której już był mały ruch.
             - To my nie idziemy do lasu.?
- Nie.
- Okłamałeś mnie.!- rzuciłam oskarżycielsko.
- Oj nie denerwuj się.
- Pff.....- prychnęłam.

- Ty nawet porządnie udawać zdenerwowanej nie umiesz. 
- Ja.!? wypraszam to sobie, ja nie udaję.- powiedziałam pewna siebie.
- Tak, a ja wierzę w Świętego Mikołaja.
- Tsssst.... Umiem dobrze udawać.
- Nie.
- Tak.?
- No niech ci będzie, że '' umiesz ''.- powiedział uśmiechnięty.
- Hah... To co planujesz, na tą niespodziankę.?
- Więc tak. Widzisz tą stromą uliczkę.?
- No raczej. I...?
- Zjeżdżamy na dół.- oznajmił z szerokim uśmiechem.
- No chyba nie.- rzuciłam lekko wystraszona.
- Boisz się.?- spytał ironicznie.
- Nie.
- Okej. To muszę usiąść ci na kolanach.
- Po co.?- spytałam się zdziwiona.
- Bo jak się wywalimy to spadniesz na mnie i nie ucierpisz za bardzo.- powiedział sadowiąc się wygodnie na moich kolanach.
- Harry to szaleństwo.!!!
              I w tej chwili Loczek pochylił się do przodu i zaczęliśmy zjeżdżać w dół. Na szczęście nie było tu żadnych samochodów. 
              Piszczałam strasznie, a Hazza zwyczajnie się ze mnie śmiał.
              Niebezpiecznie szybko zbliżaliśmy się do głównej ulicy.
- Harry, jak zahamujemy.?
- Nijak.
- Jak to nijak.!?- spytałam przerażona.
- Czekamy, aż wózek sam się zatrzyma.
- Idiota.!!- wrzasnęłam.
              I stało się wjechaliśmy na główną ulicę. Na szczęście były czerwone światła i przejechaliśmy między samochodami, co musiało przekomicznie wyglądać.
              Kierowcy, którzy czekali na zmianę światła, patrzyli na nas jak na uciekinierów szpitala psychiatrycznego ( nie dziwie im się ).
              Nagle na środku ulicy wózek się zatrzymał.
- Tylko nie to.!- krzyknęliśmy razem.
- Może byś coś zrobił.!- pogoniłam Harry'ego.
              Loczek szybko zeskoczył z moich kolan, złapał wózek i wyprowadził mnie z ulicy.
- Kiedy to powtarzamy.?
- Oooo... Jednak się komuś spodobało.- powiedział roześmiany Loczek.- Nie wiem. Teraz trzeba coś lepszego wymyślić.

                           * * *

              Do szpitala weszliśmy tylnym wejściem. Po cichu udaliśmy się do mojego pokoju.
              Kiedy już tam weszliśmy czekał tam na nas zaniepokojony tata.
- Dziecko, gdzie ty byłaś.?- spytał przytulając mnie.
- Na spacerze.- Okłamałam tatę.
- O tej porze.- spytał podejrzliwie.
- A tak.- odpowiedział za mnie Harry.
- A co ty tu robisz o tej porze.?- spytałam ojca.
- Przyszedłem zobaczyć jak się czuje moja ukochana córeczka tatusia.- powiedział całkiem poważnie.
- Serio tato.? Córeczka tatusia.?- spytałam.- Harry pora na ciebie.- powiedziałam do Loczka, bo czułam, że nie wytrzymuje ze śmiechu.
- Do zobaczenia jeszcze dziś.- Dał mi buziaka w polik po czym wyszedł.
- Co się tak patrzysz.? Może mi pomożesz, a nie.- powiedziałam do taty.
              Jak już leżałam w łóżku, a tata zasnął pomyślałam, że już nadeszła pora na to żeby sprawdzić czemu unika Silvii.

* Oczami Sylvii *

              - Lex...- powiedziałam cicho.
              Chłopak uśmiechnął się dziwnie.
- Witaj Silvio.- rzekł ojciec szatyna.
              Spojrzałam chłodno na mężczyznę. Już wiem po kim Lex odziedziczył wygląd i mrożący krew w żyłach, wzrok.
- Dzień dobry.- rzuciłam.
- Kochanie nie bądź niemiła...- powiedziała mama.
- Nie jestem.- odparłam z uśmiechem.
- Rozgośćcie się. Kolacja stoi w salonie.- oznajmiła moja rodzicielka z uśmiechem do '' gości ''.
- Dziękujemy Cristal.
              No nie.! Chyba śnię.! Mama ciepło przyjmuje wrogów w naszym domu.! Niedobrze mi się robi jak ich widzę. Po prostu nie mogę na nich patrzeć. Z przyjemnością bym ich rozszarpała.
              Usiadłam na swoim miejscu przy stole.
              Boże.! Dlaczego muszę tu być.!?

                          * * *

              Podczas kolacji Paul rzucał kiepskimi żartami np. że mam wilczy apetyt, bo ledwo zjadłam swoją porcję- po prostu krępowało mnie towarzystwo obcych Wilków w moim domu, dlatego nie jadłam.
- Więc...- zaczął Paul.
- Więc CO.?- zapytałam podejrzliwie.
             Mężczyzna spojrzał błagalnie na moich rodziców.
- Paul i Lex przyszli do nas w ważnej sprawie.- rzucił obojętnie mój tata.
- Otóż chodzi o zawarcie rozejmu... No wiesz kochanie... Zawieszenie broni.- mówiła mama.
- Wiem co to znaczy '' rozejm '' mamo. Tylko nie rozumiem po co ja mam tu siedzieć i słuchać tego wszystkiego...
             Nastała grobowa cisza, którą przerywał odgłos cykającego zegarka.
- Od wieków rozejm pieczętowany jest ślubem alf, ale twoja matka jest w związku, więc...- zaczął Paul.
- Więc ty, Silvio, będziesz musiała wyjść za mnie.- dokończył Lex wpatrując mi się w oczy z uśmiechem na twarzy.
- Ale kochanie. Jeszcze nie teraz.! Za parę lat, gdy osiągniesz pełną wilczą dojrzałość... Stworzycie nową watahę...
             Gwałtownie wstałam od stołu, przewracając krzesło.
- ŻE NIBY CO.!?- krzyknęłam.- Za 3 lata, a właściwie ponad 2 lata mam za niego - wskazałam na Lex'a.- wyjść.!? I tylko po to, by zawrzeć głupią zgodę.!? Chyba wszyscy powariowaliście.!
             Odeszłam od zgromadzonych, kierowałam się w stronę swojego pokoju.
             Usłyszałam odgłos odsuwanego krzesła.
- Nie ma sensu by do niej iść, droga Cristal. Niech sobie wszystko przemyśli. To dla niej niezrozumiałe. Jest jeszcze młoda i całe życie przed nią, a my ją stawiamy w takiej sytuacji.- mówił spokojnie Paul.
             Nie słuchałam ich rozmowy dłużej.
             Wbiegłam po schodach do pokoju i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Zsunęłam się po nich i usiadłam chowając twarz w dłoniach. Po moich policzkach płynęły słone wodospady.
             Jak oni mogą.? Przecież mam dopiero 17 lat, a za 3 lata mam stać z tym frajerem przy ślubnym kobiercu.!?
- Stuk.!!
             Podskoczyłam wystraszona dźwiękiem kamienia uderzającego w szybę.
             Podeszłam do okna i spojrzałam w dół.
- Seth.! Co ty tu robisz.?- zapytałam cicho otwierając okno.
- Przyszedłem z Paulem i Lex'em. To jest mój obowiązek strzec alf.- mówił.- Odsuń się od okna.
             Posłusznie cofnęłam się, a po chwili Seth stał w moim pokoju.
- Dlaczego płaczesz.- zapytał szatyn przytulając mnie.
             Wtuliłam się w jego tors, a po moich policzkach znowu zaczęły płynąć łzy.
- No już... Cii...- szeptał Seth.- Już wszystko dobrze.
- Wcale nie jest dobrze.! Za 3 lata mam wyjść za Lex'a w ramach rozejmu.! Gdzie ty tu widzisz coś dobrego.?
- Zgodzisz się.?
- A mam wybór.?- odpowiedziałam cicho szlochając.
             Seth przytulił mnie mocniej.
- Silvia.-
             Szatyn objął moją twarz swoimi dłońmi i otarł kciukami łzy. Spojrzałam mu w oczy.
- Silvia... Chciałbym wiedzieć... Czy ty coś do mnie czujesz.?
            Zamurowało mnie...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 
No i jest rozdział. Trochę czasu minęło od dodania poprzedniego rozdziału no, ale cóż xd. Teraz obniżamy trochę stawkę. xd Więc tak: 
6 komentarzy = NEXT.!!
Powodzenia.! ;)

6 komentarzy:

  1. Ojejku...
    Może zacznę od początku.
    Akcja Hazzy i Dalii dosłownie powala XD. No myślałam ,że wykituje ze śmiechu :D.
    Teraz sprawa bliższa mojemu sercu czyli sprawa Sylvii (nie wiem dlaczego ale ją jakoś bardziej lubię XD). Ja rozumiem ,że te rozejmy tak się odbywają ale no! Ona ma być z Seth'em! Oni są sobie pisani i wszyscy na świecie to wiedzą! AAA!!!
    A przy końcówce prawie się popłakałam. Dosłownie.
    Trzymajcie się dziewczynki :)
    Black Star

    czego-oczy-nie-widza.blogspot.com <------- Nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde sie porobiło! Ta akcja z tym ślubem niezła :D ciekawe,co Silvia teraz zrobi,wybierze Lexa czy Setha xD
    Nie moge sie doczekac nexta :3
    Syl xx
    P.S. zapraszam do mnie na nowy rozdział http://mi6andonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki temu rozdziałowi, postanowiłam wznowić pisanie mojego opowiadania. Miałam zamiar odejść, ale zostałam :) Niebawem 19 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział 19 właśnie dodany! Zapraszam do czytania!
    ~ lilliecharlottedes.blgospot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. AAAAAaaaaaaaAAAAaaaaa !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! JA CHCE NEXT>!!!!!!!!! Tu i teraz bo inaczej bendzie bardzo zle ;'( AAAA>A>A>A>A>A>A>>A>A>A>A>A>A>A>A>!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1 XDDDDDDDD lofkiii <<3333333 Ja też chce zjechać ze stromej uliczki to jest takie super, rze ja nie moge. I ten momęt z Silvią i Seth'em taki romantyczny, rze arz serduho rośnie. ;') ( mam nadzieje, rze nie ma durzo błędów ortograficznych X D mam małe kłopoty z ortografią i musze sie jej uczyc bo nie uwarzalam na lekcjach i mi nikt nie chciał pomagac nawet przyjaciulki ;( )

    P.S.. Morze sama napiszę Bloga..... Chyba bedzie to mój osobisty pamietnik. Ej... o czym morze pisac 11-latka.??? ( bo nwm co mam pisac nawet w pamietniku ;(( ) a i
    2 P.S jak się wstawia zdjencie w koncie w goole.?? bo ja nwm ;'( Dobranoc dziewczynki. <33333333333333333

    OdpowiedzUsuń