środa, 21 maja 2014

Rozdział 22.

*Oczami Dalii*

             Obudziłam się nad ranem. Patrząc na słońce ustaliła, że jest wcześnie.
            Zauważyłam, że przy moim łóżku zasnął na taborecie tata.
- Wstawaj leniu.! - Szturchnęłam go w ramię.
- Ja wcale nie śpię. - Spojrzał na mnie. - Ja czuwam. - dodał widząc mój wzrok mówiący sarkastycznie "serio.?"
- No dobra, niech ci będzie, że " czuwasz". - powiedziałam robiąc w powietrzu cudzysłów.
- Jak się czujesz.? - spytał zatroskany.
- Jest dobrze. Ale jestem głodna. - powiedziałam kładąc ręce na wklęsły brzuch. - Daj mi coś do jedzenia.
- Na razie nie możesz. - Widząc moją niezadowoloną miną dodał. - Jesteś podłączona do kroplówki.
- Ehh... Co ci się stało w rękę.? - spytałam patrząc na jego zabandażowaną dłoń.
- To nic takiego. - powiedział z lekkim uśmiechem. - Mały konflikt z pewną osobą.
          Rozejrzałam się po pokoju szukając loczka.
- Gdzie jest Harry.? - zapytałam tatę.
- Twój Romeo poszedł po jakieś ubrania dla ciebie i inne rzeczy. - odparł z dziwnym uśmieszkiem.
- Mój Romeo, serio.?
- Myślisz, że jestem ślepy.? Więc mylisz się moja droga. - powiedział patrząc na mnie rozbawiony.
        Nagle ktoś cicho zapukał do drzwi.
- Proszę.!!
        Do pomieszczenia weszła Silvia.
- Hej. Nie przeszkadzam.? - spojrzała w stronę taty. - Dzień dobry. - rzuciła oschle.
         Ojciec spojrzał na nią i gwałtownie szeroko otworzył oczy.
- Dzień dobry. - odpowiedział szybko. Ja muszę iść... Yyy... Coś zjeść. - powiedział strasznie się jąkając.
           Dziwne. Dlatego tata wyraźnie unika towarzystwa Silvii.? Później się tym zajmę.
- Jak się czujesz.? - zapytała przyjaciółka gdy ojciec wyszedł.
- Już jest dobrze. A jak ty się czujesz.?
- Dobrze. - odparła rozmarzona.
- Co u Seth'a.? - zapytałam podejrzliwie.
- Jest ok. A czemu pytasz.?
- Tak sobie. - powiedziałam z tajemniczym uśmiechem.


                             * * * 

         Po godzinie rozmowy do pokoju wszedł Loczek.
- Hej dziewczyny. - przywitał się bardzo wesoły.
- Hej. Co ty taki w skowronkach.? - spytała Vi.
- Po drodze spotkałem Pauline.
- No i co.? - popędzała Vi.
- Kto to Pauline.? - Wtrąciłam się.
- Taka jedna pusta dziewczyna z mojej szkoły. - Widząc po mojej minie, że nie rozumiem dodała. - Ta, którą nawiedziłaś na meczu.
- Aaa... Ten pustak.
- No dobra, wracając so tematu... - zaczął Harry. - Kiedy ją spotkałem omijała mnie szerokim łukiem i wtedy... Haaaahaaahaaha... Walnęła... Hahahahaha. - Nie mógł z siebie wydusić żadnego słowa, co nas irytowało.
- No mów.! - powiedziałyśmy razem z Vi.
- No dobrze. I ona idąc patrzyła się na mnie i głową walnęła w lampę. Hahahaha. Po chwili podeszła do niej Katrin i jej pomogła wstać, a ja stałem tam i się śmiałem.
           Teraz wszyscy w pomieszczeniu się już śmiali. Widocznie za głośno.
         Do pokoju weszła zirytowana pielęgniarka.
- Można prosić o to, żebyście byli ciszej.?! - Już miała wyjść, ale odwróciła się i dodała - Musicie wyjść, ponieważ minęła już godzina odwiedzin, a poza tym pacjentka musi odpocząć. - Po tych słowach wyszła.
- No dobra. To hej. - pożegnała się Silvia.
- Do jutra. - oznajmił Harry.
- Pa wszystkim.
         Po wyjściu przyjaciół długo rozmyślałam nad tym, jak dowiedzieć się dlaczego tata tak reaguje na widok Vi.
         W końcu zasnęłam...


*Oczami Silvii*

            Szłam z Harry'm w ciszy przez biały korytarz. Po każdej stronie były podwójne drzwi do poszczególnych pomieszczeń i przedziałów. Pod ścianami, na krzesłach siedzieli chorzy ludzie.
- Jak wam się układa.? - zagadnęłam Harry'ego.
         Chłopak spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Yyy... Dobrze. - odparł. - A ty i Seth.?
         Milczałam. Tak naprawdę nie wiedziałam co odpowiedzieć. Może, że się całowaliśmy.?!
-Ooo... Brawo.!! A tak na przyszłość - pilnuj swoich myśli. - powiedział uśmiechnięty Loczek.
        Poczułam gorące rumieńce na policzkach, przez co Harry zaczął się śmiać.
        Super.!!! Po prosty pięknie.
- Możesz mi opowiedzieć. - powiedział chłopak z szerokim uśmiechem.
- Spadaj. - powiedziałam wesoło.
- Mam ci pogrzebać w wspomnieniach.? - zaśmiał się podnosząc brew.
- Nie masz takiej mocy. - odparłam.
        Powoli zbliżaliśmy się do wyjścia ze szpitala. Przyciągnęłam zamyślonego Harry'ego do sobie, by nie zaliczył bliskiego spotkania ze ścianą.
- Za dużo myślisz. - powiedZiałam.
- Przynajmniej więcej od ciebie. - zaśmiał się.
        Na zewnątrz pożegnałam się z Harry'm przyjacielskim uściskiem i ruszyłam w swoją stronę. Do domu.


                                * * *

- Ale mamo.! Byłam wczoraj zmęczona. Myślisz, że takie siedzenie w celi bez jedzenia i picia nie wyczerpuje.?! - mówiłam zła do mamy.
           Jest zdenerwowana, bo wczoraj nie powiedziałam im, że wróciłam.
- Kochanie, my się o ciebie martwiliśmy. Mama przepłakała wszystkie noce, bo jej jedyna córka zniknęła bez śladu. - dodał łagodnie ojciec.
- PrzeprasZam was. Było późno, a wy pewnie już spaliście. Byłam zmęczona i szybko zasnęłam.
- Dobrze. Idź do pokoju, a ja zrobię kolację. Dziś będziemy mieć gości.! - powiedziała podekscytowana mama.
           Spojrzałam pytająco na rodziców.
- To niespodzianka. - dodała rodzicielka.
         Posłusznie poczłapałam do pokoju.
         Wzięłam prysznic, przebrałam się i upięłam włosy w wysokiego kucyka.
- Kochanie.!!! - krzyknęłam mama z.kuchni.
- IDĘ .!!!
         Zaczęłam powoli schodzić z uśmiechem po schodach gotowa, by przywitać się z Will'em.
         Gdy dotarłam do kuchni mój uśmiech automatycznie zniknął.
         Moje szczęki zacisnęły się na jego widok...

█████████████████████████████████████
Jak się podoba.? ^^
Przepraszamy za opóźnienia. Troszkę się porobiło w naszym życiu. ╮(╯_╰)╭
Zasada " 7 komentarzy = next " obowiązuje dalej ;)
Miłego weekendu ( + piątek) ツ
Pozdrawiamy.!!!!  ت

czwartek, 15 maja 2014

Rozdział 21 ;3

* Oczami Dalii *

             Siedziałam na zimnej ziemi opierając się o równie chłodną ścianę. 
              Patrzyłam na moje poparzone prądem dłonie. Było na nich pełno strupów i bąbli. 
             Moje myśli non stop uciekały do Harry'ego. Jak pomyślałam, że już nie zobaczę jego pięknego uśmiechu i tych zielonych tęczówek, to zaniosłam się znowu płaczem.
             Szybko i z całej siły ścisnęłam dłonie w pięści. Zacisnęłam też zęby z bólu, a z mojej dłoni pociekła mała strużka krwi.
             Wolałam ten ból niż miałabym znowu myśleć o Hazzie. Tylko to i tak nie pomogło bo ciągle myśli o nim wisiały na de mną niczym chmura deszczowa.
              Nagle na górze, podajże w salonie usłyszałam głośny dźwięk tłukącego się szkła. 
              Szybko zerwałam się z miejsca i byłam gotowa na wszytko, no dobra prawie na wszystko. 
              W pewnym momencie drzwi zaskrzypiały. Bałam się kogo i co tam zobaczę.  
              Zza żelaznych drzwi wyszła... Silvia.!!
- Vi to ty.!?- krzyknęłam zdziwiona. 
- Boże Dalia.! Jak ty wyglądasz. Co oni ci zrobili.!- powiedziała lekko przerażona.
              Już miałam odpowiedzieć, ale przerwał mi głos, którego tu się nie spodziewałam.
- A ty jeszcze w piżamie.?- powiedział Harry wchodząc do piwnicy.
- H...h...h... Harry.!?- krzyknęłam, a po mojej twarzy pociekły świeże łzy, ale tym razem były to łzy dużego szczęścia i wielkiej ulgi.- To ty żyjesz. 
- Jak widzisz jestem cały i zdrowy.- powiedział uśmiechnięty.- Za to ty wyglądasz jak pobity kościotrup.- dodał smutniejszym tonem.
              Nagle do pomieszczenia wszedł Carlos, a za nim jakiś szatyn.
- Dobra Seth łapiesz tu, a Carlos tu.- oznajmił Harry.
- Nawet nie próbujcie. Przecież to jest istny debilizm.!!- krzyknęłam w ich stronę, ale oni mnie wyraźnie nie słuchali.!!
- Na trzy. Raz... Dwa... TRZY.!!- wrzasnął Loczek, a wszyscy zaczęli napierać na kratę.
              Po chwili cała konstrukcja zaczęła wpadać do środka, a ja przylgnęłam do ściany.
              Zorientowałam się, że cela jest za mała i pręty spadną na ścianę.Szybko kucnęłam, a krata zatrzymała się nad moją głową.
              Harry wcisnął się do środka i z niezadowoleniem pokręcił głową, po czym spojrzał najpierw na szatyna, a potem na Carlosa. 
- No co tak stoicie jak słupy soli.? Niech mi któryś pomoże, a nie. 
             Pierwszy zareagował szatyni przecisnął się do celi naprzeciwko Hazzy. 
- Okej to  na trzy. Raz... Dwa... Trzy.!- powiedział Lokaty po czym obydwoje odepchnęli konstrukcję do tyłu. 
            Szybko wstałam i wtuliłam się z całych sił w Harry'ego. Chłopak szybko odwzajemnił uścisk. Trochę za mocno.!! 
- Harry... duszę ... się...- wydyszałam z uśmiechem.
- Tak się martwiłem.- powiedział podnosząc mi głowę do góry. 
            Podniósł również moją dłoń, a ja cicho jęknęłam z bólu.
- On ci to zrobił.?
- Nie.- odpowiedziałam cicho.
- To skąd te strupy i bąble na twoich dłoniach.?- spytał.
- Stąd, że nie mogłam znieść myśli, że nie żyjesz.- Widziałam po jego minie , że nie za bardzo mnie rozumie.- Chciałam popełnić samobójstwo.- powiedziałam szybko.
           Po moich słowach na twarzy Loczka spłynęły powoli dwie pojedyncze łzy.
- Do czego oni doprowadzili.- powiedział przytulając mnie mocniej.
- Ekhem.- odchrząknęła znacząco Silvia.
           Odsunęłam się od Hazzy i przytuliłam przyjaciółkę.
- Dziękuję.- szepnęłam jej do ucha.
- Nie ma za co.
           Kiedy chciałam odejść Vi mnie zatrzymała.
- Nie puszczę cię tak łatwo.- zaśmiała się.
- Hahaha... brakowało mi tego.- powiedziałam po czym mocniej ją uścisnęłam.
           Jak już się od siebie odkleiłyśmy to podeszłam do Carlosa.
- Dzięki.- powiedziałam przytulając bruneta.
           Następnie podreptałam do szatyna.
- Seth.- przedstawił się.
- Dalia.- powiedziałam po czym cmoknęłam go w polik.- Dziękuje.- podziękowałam zaskoczonemu Seth'owi.
           Chłopak spojrzał z aprobatą na wyraźnie zazdrosnego Harry'ego.
- Ooo... Ktoś tu chyba jest zazdrosny.- zaczął szatyn.- Harruś nie dostał buziaka hahahha....- zaśmiał się Seth.- Jesteś na to za słaby. Nawet nędznej kraty nie umiesz porządnie popchnąć. Hahahahahahha...
           Roześmiana podeszłam do Hazzy i powstrzymałam go od rzucenia się na roześmianego szatyna.
- No chodź tu.- powiedziałam wstając na palcach.
           Po tych słowach poczułam jego niesamowite usta na moich. Z wielką chęcią odwzajemniłam pocałunek. Po chwili Harry objął moją talię swoimi ramionami i uniósł mnie do góry, a ja położyłam mu ręce na ramionach. I w ten o to sposób nasz niewinny całus przerodził się w namiętny pocałunek. Ten był o 100 razy lepszy od tego '' pierwszego ''.
           Po chwili odsunęliśmy się od siebie. Harry zasłonił dłońmi policzki.
- Tylko nie bij.- powiedział szybko, ale z uśmiechem.
- Zastanowię się.- powiedziałam do niego, ze wzrokiem, który oznacza: '' jeszcze zobaczymy ''.
- No dobra dzieciaki. Czas do domu.- oznajmił Carlos.- Tata się martwi.
- Ona nie idzie do Piekła, w takim stanie nie da rady się przemienić.- oznajmił szybko Harry.- Zaprowadzę cię do miejscowego szpitala.- dodał patrząc na mnie.

* Oczami Sylvii* 

            Harry zajął się Dalią, Gdy ją zobaczyłam myślałam, że własnoręcznie zabiję Conora. Przecież ona wyglądała jak chodząca śmierć.! Wszędzie było widać kości i ścięgna. 
            Seth zaproponował, że mnie odprowadzi do domu. Nie za bardzo cieszyłam się na wiadomość, że mam tam wracać. Wszędzie tajemnice.
            Szliśmy w ciszy ( w wilczej postaci ) przez las.
            Zachodzące słońce przebijało się przez liściaste korony drzew, a ptaki śpiewały swoją ulubioną melodię. Od czasu do czasu gdzie nie gdzie wyskakiwały sarny, wiewiórki lub króliki.
                         
                                * * *

             Byliśmy prawie na terenie naszej watahy.
             Niezręczną ciszę przerwał głos Seth'a w mojej głowie.
- Wszystko prze ze mnie. Gdybym nie podrzucił ci tej kartki, to byś nie trafiła do zamku.
- Nie możesz się obwiniać. Przecież nawet nie wiedziałeś czy przyjdę.odpowiedziałam 
             Chłopak zatrzymał się i spojrzał mi w oczy
- Byłem pewny, że nie przyjdziesz. ale czekałem na ciebie, miałem trochę nadziei. Kiedy już chciałem pójść, nawet zmieniłem postać, ale zatrzymał mnie twój krzyk w mojej głowie.- spuścił wzrok.- To moja wina, bo nie zdążyłem, bo cię tam ściągnąłem. Zawiodłem cię. Mówiłem, że możesz na mnie liczyć.spojrzał na mnie, ale ja nie potrafiłam spojrzeć na niego.
             Seth zmienił postać i klęknął przede mną. Podniósł delikatnie moją wilczą głowę, żebym spojrzała mu w oczy.
- Wybaczysz mi.?- zapytał.
             Ja również zmieniłam postać.
- Nie mam ci czego wybaczać.- Uśmiechnęłam się lekko do niego i poczułam, że po moim policzku spływa pojedyncza łza.
             Otarłam ją wierzchem dłoni i przytuliłam Seth'a. Chłopak odwzajemnił uścisk.
             Po krótkiej chwili oderwaliśmy się od siebie i patrzyliśmy sobie w oczy.
             W pewnym momencie poczułam ciepłe usta Seth'a na moich. Szatyn delikatnie musnął moje wargi. Nie protestowałam, więc chłopak chłopak pogłębił całusa, który przerodził się w namiętny pocałunek. Po moim ciele rozlał się gorący żar, a moje serce biło jakby oszalało.
             Gdy oderwaliśmy się od siebie oboje byliśmy speszeni i nie wiedzieliśmy co zrobić.
- Więc... Będę już szła.- powiedziałam
- Ja też.- mówił.- Uważaj na siebie.- dodał z delikatnym uśmiechem,
- Ty też uważaj Seth.- Zmieniłam postać i pobiegłam w swoją stronę.
             Całą drogę myślałam o naszym pocałunku. Gdy to sobie przypomniałam moje serce przyspieszyło.

                              * * *

             Gdy dotarłam do domu zrobiłam napad na lodówkę. Byłam STRASZNIE GŁODNA.!! 
             Najedzona wróciłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko, po chwili zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No to jest już 21 rozdział. Wyszedł troszkę dłuższy od pozostałych, ale myślę, że raczej się to wam spodoba. 
Okej teraz podnosimy poprzeczkę 
7 komentarzy = NEXT.!! 
Powodzenia dziewczyny  jak tyle osób czyta to problemu nie powinno być ;) Miłego weekendu, który na szczęście już jutro po szkole się zaczyna ;3

wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 20.

*Oczami Dalii*
          Pewnym krokiem podeszłam do krat. Chwilę się wahałam, ale motywowała mnie myśl, że będę z Harry'm.
         Szybko złapałam za pręty i zacisnęłam szczęki z bólu. Przez moje ciało przechodziły miliony fal prądu, ale zawzięcie trzymałam.
         Po dłuższej chwili straciłam przytomność...

*Oczami Harry'ego*
        Myślami ciągle uciekłem do Dalii. Mam wielką nadzieję, że nic jej nie jest. Jeżeli ten debil Conor coś zrobi Dalii, to idiota nie ma już skrzydeł.
           Pomyślałem, że wyślę jej telepatycznie wiadomość, tylko nie wiem, jak zareaguje. Przecież ja "nie żyję".

- Dalia, idziemy po ciebie. Proszę kochanie nie rób nic głupiego. Znajdź siłę w sobie i wytrzymaj jeszcze troszkę.
- Halo, Harry.! Czy ty w ogóle funkcjonujesz.? - zapytał bez uczuć Seth.
- Nie, tak, nie wiem. - odpowiedziałem szybko.
- Nie martw się tak o nią. Będzie dobrze. - powiedziała pocieszająco Silvia wymuszając uśmiech.
- Mam taką nadzieję. Poproszę Carlosa o pomoc. Wezwę go.
- Okej. - powiedzieli równo moi towarzysze.

- Carlos. Słuchaj. Masz ruszyć ten tłusty tyłek i mi pomoż.!
- W...? - odpowiedział szybko Łowca.
- W odbiciu Dalii. Będą z nami Seth i Silvia - Wilki.
-Okeej... Już biegnę, tylko powiadomię Szefa. - oznajmił.
- Nie.! Ja to zrobię. Nie marnuj czasu. Spotkamy się gdzieś w parku w Coldwater. - powiedziałem zrywając połączenie.
          Szukałem myślami połączenia z Lucyferem.

- Lucyferze, biorę Carlosa i idziemy po Dalię.
- Gdzie ona jest.?! - spytał natychmiastowo z nadzieją.
- U Conor'a.
- Skąd wiesz.?! - zapytał zdziwiony.
- Od Damona. On ją mu dostarczył.
- Dobra, idźcie już po nią. Ja idę się rozprawić z tą fałszywą małpą. - oznajmił wściekły Lucyfer.
- Już się robi.
         Las już powoli się przerzedzał.
- W mieście dołączy do nas Carlos. Jest tak jak ja Łowcą.- oznajmiłem Seth'owi i Silvii.
- Jeśli on rzuci się na S... nas, to wam obu nogi z dupy powyrywam. - rzucił ostro Seth.

*Oczami Silvii*
         Szliśmy ulicami Coldwater. W parku dołączył do nas Carlos.
          Harry'emu powrócił humor, ale pewnie obmyślał w głowie plan odbicia Dalii.
          Ciągle nie mogę sobie wybaczyć, że tak szybko dałam Conor'owi wyciągnąć ją z celi.
           Seth spojrzał na mnie pytająco. Błyskawicznie uśmiechnęłam się, by zasłonić smutek, który dobijał mnie od wewnątrz.
- Już niedaleko. Kilka przecznic i będziemy na miejscu. - powiedział Harry.
         Skręciliśmy w lewo w wąska, długą uliczkę. Dlaczego mam takiego pecha.?!
            Z przeciwnej strony szły szkolne cheerliderki, które chichotały jak hieny.
             Pauline, gdy mnie zobaczyła w towarzystwie trzech przystojnych chłopców, uderzyła Katrin w ramię i "bardzo dyskretnie" wskazała na nas palcem. Dziewczyna otworzyła usta i po chwili je zamknęła.
           Chłopcy spojrzeli na mnie z miną pytającą " O co im chodzi.? " W odpowiedzi wzruszyłam ramionami, by nie musieć im tego tłumaczyć.
         Cheerliderki zaczęły się uśmiechać i puszczać oczka do chłopaków. Uliczka była za wąska dla nas wszystkich.
         Poczułam, że wszystkie moje mięśnie się napinają.

- Co się tak spinasz.? Wyluzuj. - usłyszałam wesoły głos Carlosa w mojej głowie.
           Dziewczyny z każdy kolejnym krokiem coraz bardziej rozsuwały się na całą szerokość przecznicy.
         Seth, Carlos i Harry przesunęli się do mnie, przez co czułam się bardzo dziwnie i niezręcznie.
            Gdy mijaliśmy cheerliderki chłopaki chyba wyczuli zmianę w moim zachowaniu, więc promiennie się uśmiechając postawili dziewczynom "haki" pod nogi.
          Pauline i Katrin upadły z głośnym hukiem na ziemię.
            Wszyscy spojrzeliśmy na leżące na ziemi brunetki. Ja i chłopcy wybuchnęliśmy donośnym śmiechem.
- Jesteście najlepsi.!! - powiedziałam roześmianym głosem do chłopaków gdy się oddaliśmy.

***
          Doszliśmy na miejsce. Staliśmy przed budynkiem na obrzeżach miasta.
        Dom był duży i biały. W oknach było widać tylko firanki.
         Po moich plecach przebiegły nieprzyjemne dreszcze...

------------------------------
Hej.!! Jak wam się podoba.? Wiem, wiem. Krótki, ale musimy rozplanować wydarzenia. ;)
Od dziś będziemy dodawać kolejne rozdziały, gdy pod postem znajdą się minimum 4 komentarze. Naprawdę nam na nich zależy, bo po co będziemy wymyślać kolejne rozdziały, skoro nikt tego nie czyta.
To tyle od nas.
Pozdrawiamy i życzymy powodzenia w szkole ;D

czwartek, 8 maja 2014

Rozdział 19.

* oczami Sylvii * 

                - Harry.? Ile razy mam się jeszcze pytać.!- powiedziałam- O czym tak intensywnie myślisz.?
- Tak, tak. Już niedaleko.- odpowiedział bez zastanowienia. 
                Szliśmy ( w ludzkiej postaci ) za Harry'm od godziny. Nie odezwał się do nas słowem, aż do teraz.
                Seth ( wyraźnie rozbawiony sytuacją ) popchnął zamyślonego bruneta. Chłopak z impetem walnął głową w drzewo i upadł na ziemię.
                Szatyn nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
- Seth.!- spojrzałam na niego surowo.
- Oj przestań. Dobrze mu to zrobi.
               Pomogłam Harry'emu wstać. Chłopak spojrzał na mnie wdzięcznie i zwrócił się do Seth'a.
- Dalej jesteś zazdrosny.?- wskazał na mnie. - Myślałem, że już to sobie wyjaśniliśmy. - po chwili dodał.- Ooo... już wiem co jest grane.!- poruszył zabawnie brwiami.
               Seth rzucił się na Harry'ego z pięściami. Oboje sturlali się po zboczu górki i zniknęli mi z oczu.
- Z nimi, to jak z dziećmi.- westchnęłam i ruszyłam przed siebie.

* Oczami Dalii * 

               Obudziłam się na fotelu w jasnym pokoju.
               Ściany były koloru beżowego, a meble miały odcień kawy z mlekiem. Fotel na, którym siedziałam był skórzany i bardzo wygodny.
              Na drugim końcu pokoju siedział Conor wpatrując się we mnie.
- Czego chcesz.?- spytałam wrogo.
- Niczego. Pomyślałem, że nie miło się siedzi w celi.- powiedział z... czułością.!?
- Hahahaha... Takie bydlaki jak ty nie robią nic dobrego.- wyśmiałam go.
- Ludzie się zmieniają Dalio.- powiedział spokojnie.
- Właśnie ludzie, nie istoty nadnaturalne. Więc mów czego chcesz.!- podniosłam głos.
               Conor podniósł swoje cztery litery i podszedł do mnie.
               Położył dłonie na oparciu fotela i niebezpiecznie zbliżył swoją twarz do mojej. Co on kombinuje.? 
               Nagle poczułam jego zimne usta na moich. No nie.! Teraz to ten idiota przesadził.!! Za nic w życiu nie miałam zamiaru odwzajemniać jego '' pocałunku ''
               Wykorzystałam chwilę, jego nieuwagi i odepchnęłam go od siebie z całej siły.

               Conor poleciał na szklany stół, który o dziwo nie roztrzaskał się. Szybko rzuciłam się do wyjścia. Kopniakiem otworzyłam drzwi. Musiałam wybrać czy skręcam w prawo czy w lewo.
               Szybko skręciłam w prawo. Były tam tylko jedne drzwi i do tego zamknięte. 
- Zły wybór złotko.- Usłyszałam za sobą oschły głos.
               Conor odwrócił mnie tak, że byłam twarzą do niego. Złapał mnie za szyję i uniósł do góry.
- Mów gdzie jest Archanioł Stella.!
- O Stelli nie ma.? I dobrze wam tak.!
- Mów gdzie ona jest.!- wrzasnął potrząsając mną.
- Nie wiem.!
               W tej chwili Archanioł zamachnął się i poczułam potężne uderzenie w żuchwę.
               Conor mnie puścił i poleciałam za ziemię. Zaczęłam pluć krwią na jego stopy i białe spodnie.
               Skrzydlaty frajer złapał mnie za włosy i zaczął iść w stronę piwnicy nie zważając na moje wrzaski. 
              Kiedy dotarliśmy do piwnicy idiota uniósł mnie za loki tak, że spojrzałam mu w oczy. Wykorzystałam moment i naplułam mu na twarz. Conor spojrzał na mnie z furią w oczach.
- A teraz nędzna szmato już NIGDY stąd nie wyjdziesz.!- oznajmił wściekły.- Zdechniesz tu z głodu.
             Wrzucił mnie niedbale do celi i odszedł, a ja zaniosłam się płaczem.
             Rozważałam myśli o samobójstwie poprzez zbyt długie trzymanie krat. 
             Podjęłam już decyzję...

                     <<~~>>
I co sądzicie o tym rozdziale.? Miałam go wpisać wcześniej, ale nie było czasu bo trzeba było się uczyć ;(. Pamiętajcie prosta zasadę czytasz=komentujesz. Bardzo dziękujemy tym dziewczynom co na bieżąco czytają i komentują naszego bloga. Troszkę krótki wyszedł. No niestety jakoś tak. xd  Pozdrawiamy ;) 

poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział 18.

 *Oczami Silvii *

              - Raz... Dwa... Trzy.!- Chłopcy pociągnęli przeklętą kratę i gwałtownie odskoczyli poparzeni prądem.
- Mówię wam. Idźcie beze mnie.- Nie słuchali mnie.- To bez sensu.!
- Raz...Dwa... TRZY.!!- krzyknęli razem.
               Krata zaskrzypiała, a chłopcy nie puszczali jej. Napierali na nią z całych sił. Pręty ugięły się i cała konstrukcja powoli wpadała do celi.
- Odsuń się.!- krzyknął przejęty Seth.
               Posłusznie podbiegałam do ściany i przyległam do niej.
               Krata upadła na ziemię z głośnym hukiem, wzbierając w powietrze pył.
              Po chwili poczułam, że ktoś mnie przytula.
- Nic ci nie zrobili.?- spytał zatroskany Seth patrząc mi w oczy.
- Nie. Dziękuję.- odpowiedziałam.
               Oboje wyszliśmy z celi, a ja podeszłam do Harry'ego i pocałowałam do w polik.
- Dziękuję Harry.
- Nie ma za co.- odpowiedział chłopak.
                Zauważyłam, że policzki Loczka przybrały czerwony kolor. Chłopak zorientował się, że patrzę na jego twarz więc zakrył ją dłońmi i odwrócił się i spojrzał na Seth'a.
- Oooo... Ktoś się złości.!- powiedział wesoły brunet.
                Seth stał oparty o ścianę z napiętymi mięśniami twarzy.
- Chłopak się złości, bo nie dostał buziaka. Hahahaha... Nie zasłużyłeś.! Nawet nie masz tyle siły, by popchnąć głupią żelazną kratę...- Seth podszedł do Harry'ego i zamachnął się, by walnąć go pięścią w twarz.
                Po chwili chłopaki już leżeli na ziemi i okładali się pięściami.
- Odszczekaj to.- mówił Seth.
- Chciałbyś.- odpowiedział Harry.
               Przeszłam obok nich i kierowałam się w stronę wyjścia.
- Czekam na zewnątrz. Przyjdźcie, gdy skończycie.- rzuciłam nie oglądając się.
               Po moich słowach chłopaki szli już za mną popychając się i śmiejąc.
                            * * *
               Wyszliśmy z zamku i kierowaliśmy się w stronę lasu.
- Więc... Dziękuję Vi za informacje.- rzucił Harry.- Poszukam Dalii i się z wami skontaktuję.
              Brunet szykował się do odejścia, ale zatrzymałam go.
- Idziemy z tobą.

* Oczami Dalii *

              Siedziałam na moim '' łóżku '', które znajdowało się przy ścianie. W tej celi, w której teraz się znajduję było czyściej niż w poprzedniej, przynajmniej tyle dobrego.
              Od paru dni nic prawie nie jadłam, co najwyżej jakieś pomyje.
              Wyglądałam prawie jak żywa imitacja kościotrupa.
              Nawet nie próbowałam się przemienić bo szkoda mi było cennej energii. 
              Najbardziej martwił mnie fakt, że Harry nie żyje. Na tę myśl znowu po mojej twarzy pociekły świeże łzy. Pewnie niedługo sama umrę z głodu. Nie chciałam umrzeć, a na pewno nie w taki sposób. Ale są też też plusy, jak umrę będę z Harrym.
              Moje rozmyślanie przerwało skrzypienie drzwi.
              Nagle przed moją celą stał Conor.
- Mój tata cię dorwie i obedrze z tych obrzydliwych skrzydeł.- powiedziałam z nienawiścią.
- Nie liczyłbym na to złotko. Bo niby skąd twój ojciec będzie wiedział, że to ja cię przetrzymuję.- oznajmił z kpiną w głosie.
- Krwiopijcy mu powiedzą. Są słabi psychicznie.- rzekłam wstając i podchodząc do krat.
- Może i oni są słabi, ale nim Lucyfer zareaguje to ciebie już nie będzie.- powiedział z lekkim uśmieszkiem.
- Nie bądź taki pewny siebie.- syknęłam w jego stronę.
             Archanioł włożył rękę do mojej celi i złapał mnie za szyję. 
- Bo co mi zrobisz.?- rzekł z kpiną i lekkim rozbawieniem.- Jesteś na to za słaba.
             Nagle przez moje ciało przeszedł silny prąd.
             Po chwili obraz zaczął mi się rozmazywać. Przed utratą przytomności usłyszałam donośny śmiech Conora, który odbił się echem w mojej głowie.

                           <<~~>>
I jak.? Podoba się wam.? Liczymy na szczere opinie. i Życzymy wszystkim miłego tygodnia w szkole ;) 

niedziela, 4 maja 2014

Liebster Award.!!

Zostałyśmy nominowane przez: http://mi6andonedirection.blogspot.com/ Dzięki wielkie ;3

Nominację do Liebster Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 blogów
(informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.


1. Jak masz na imię.?
Sylwia i Dalia.


2. Ulubiony kolor.?
S: Zielony ;3  D: Fioletowy ;)

3. Idol numer jeden.?
One Direction ;3

4. Rzecz po Twojej lewej posłuży Ci za broń podczas ataku Zombie. Co to.?
S: Pusta przestrzeń xd  D: Fotel ;3

5. Masz jakieś płyty.? Jeżeli tak to ile/ lub jakie.?
S: Dużo, ogólnie filmy i gry ;3  D: Dużo, ogólnie filmy i muzyka ;)

6. Masz jakiegoś zwierzaka.? 

S: psa i 4 koty ;3  D: psa i kota ;)

7. Co jest lepsze: Igrzyska Śmierci czy Zmierzch.?
Zdecydowanie Igrzyska Śmierci ;p 


8. Ulubiony sport.?
Jazda na rolkach.

9. Wymarzone miejsce na wakacje.?

S: Egipt ;3  D: Hiszpania i Machu Picchu ;)

10. Gdybyś mogła/mógł urodzić się w wybranym przez Ciebie czasie i miejscu, gdzie i kiedy chciałabyś/chciałbyś żyć.?
Dobrze jest tak jak jest. ;3


11. W jakiej szkole i klasie obecnie się uczysz.?
II gimnazjum ;p 

Nominowani:
1. http://czego-oczy-nie-widza.blogspot.com/ 

2. http://themoordeath.blogspot.com/
3. http://i-jego-zielone-oczy.blogspot.com/
4. http://between-love-and-hate-is-a-fine-line.blogspot.com/
5. http://lovespoonlikeliam.blogspot.com/
6. http://imagin1d.blogspot.com/

7. http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/
8.    http://just-you-and-one-direction.blogspot.com/
9.    http://dontforgetwhereyoubelong10.blogspot.com/
10. http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
11. http://lovee-story-for-us.blogspot.com/

Pytania:

1. Jak masz na imię.?
2. Kolor pościeli.?

3. Ulubione powiedzonko z dzieciństwa.?
4. Śpisz z misiem.?
5. Zainteresowania ( min 2 ;p ).?
6. Słodycze czy owoce.?
7. Miasto czy wieś.? 
8. Czy chciałabyś/chciałbyś być robotem.?
9 Jak sądzisz, istnieją kosmici.?  
10. Gdybyś mogła/ mógłbyś być zwierzakiem, to jakim.?
11. Jakbyś mogła/ mógł w wieku 95 lat ( jeżeli dożyjesz xd ) polecieć w kosmos. Poleciałabyś/ poleciałbyś.?

Okej no to tyle ;p 

piątek, 2 maja 2014

Rozdział 17.

* Oczami Harry'ego *

            Stałem przy biurku Damona w jego gabinecie. Byłem bardzo ciekawy co ma do powiedzenia.
- Co cię tu sprowadza Łowco.?- spytał podejrzliwie.
- Co robiliście w lesie niedaleko jeziorka.?
- Nie było nas tam.- odpowiedział szybko.
- Hmmmm... jeżeli was tam nie było, to wytłumacz mi, dlaczego czuć tam wyraźny smród Krwiopijców.- zapytałem spokojnie.
- Zapewne mała grupka udała się na polowanie.- oznajmił lekko zaniepokojony.
- To po co była im tam łopata.?
- Może musieli coś zakopać. Nie wiem co im przyszło do głowy.
- To ja ci powiem co im przyszło do głowy.- powiedziałem rozsiadając się na wygodnym, skórzanym fotelu.- Twoi Krwiopijcy zaczaili się w lesie na Dalie. Ale niestety wynikły małe komplikacje i zjawił się tam biały Wilk. A wy walnęliście oby dwie dziewczyny łopatą w głowę po czym wyrzuciliście ją niedbale w krzaki.        
           Patrzyłem z aprobatą na wyraźnie zaskoczonego Damona.
- Jak do tego doszedłeś.?- zapytał rozzłoszczony.
- Nie twój interes.- odpowiedziałem stanowczo po czym wstałem.
            Nachyliłem się nad biurkiem.
- A teraz mów, gdzie jest córka Lucyfera.- rozkazałem groźnie.
- Nic ci nie muszę mówić.- odpowiedział szybko.
            Złapałem Krwiopijcę za szyję i uniosłem nad biurkiem po czym przycisnąłem go do ściany.
- Odpowiadaj na moje pytanie.
            Damon próbował uderzyć mnie w brzuch, ale go uprzedziłem. Złapałem jego dłonie i przycisnąłem do ściany nad jego głową.
- No odpowiadaj.!- Ścisnąłem go za szyje.
- Ja tylko wykonuje zadanie.- wydyszał.
- Jakie.?
- Tego ci nie powiem... Nie mogę.
- Gadaj jakie i dla kogo.- Rozkazałem ściskając mu mocniej szyje.
- Conor... kazał...dostarczyć...- powiedział po czym zemdlał.
            Puściłem go, po czym jego bezwładne ciało osunęło się na ziemię.
            Skup się Harry.!! Kogo mógł chcieć Conor.? Silvię czy Dalię.??
            Po mojej decyzji, że muszę udać się do lochów, po cichu wyszedłem z gabinetu Damona. Kierowałem się w prawo do głównego holu. 
            Jak już tam dotarłem, zobaczyłem strażnika. Szybko schowałem się do korytarza, który był niedaleko niego.
            Zaczaiłem się i czekałem aż Krwiopijca stanie tyłem do mnie.
            Kiedy już podszedł zamachnąłem się i uderzyłem go w skroń. Jego tłuste cielsko osunęło się na ziemie.
            Szybko zacząłem biec w stronę żelaznych drzwi. Otworzyłem ciężkie wrota, które zaczęły skrzypieć. Tylko nie TO.!
            Po chwili stresu byłem już na schodach prowadzących w dół do lochów. 
- Co ty tu robisz i kim jesteś.- spytał oschle strażnik, który stanął mi na drodze.
- Jestem Łowcą i przyszedłem po więźnia, którego porwanie wam zleciłem.- odpowiedziałem pewny siebie.
- Tędy.- Pokazał mi strażnik.
- No przecież wiem.- odpowiedziałem zirytowany.
            Chodziłem od celi do celi, ale nigdzie nie było Dalii, nawet jej tu nie czułem.
            Po środku korytarza wyłapałem znajomy zapach to... Silvia.!
            Podszedłem do źródła zapachu.
- Silvia, to ty.?- spytałem niepewny.
- H-h-harry.? To ty żyjesz.?- usłyszałem zapłakany głos. Po czym dziewczyna podeszła do krat.
- Tak, a czemu pytasz.?
- Bo Dalia powiedziała, że nie żyjesz.
- Jest tu Dalia.!?- szybko spytałem z nadzieją.
            Silvia posmutniała, a po jej twarzy pociekły świeże łzy.
- Nie ma jej tu.
- To gdzie jest.?
- Nie wiem. Niedawno jakiś czarny frajer tu przyszedł i ją zabrał.
- ŻE CO.!- wrzasnąłem wściekły.- Tylko nie to.! Zabije Conora.!
- TO ON.!? Skąd wiesz.?- spytała VI.
- Damon mi powiedział. 
- Tak mi przykro.- powiedziała smutna.- Robiłam co mogłam.
- Rozerwę te kraty i będziesz wolna.
             Podszedłem bliżej i złapałem za pręty.
             Przez moje ciało przeszedł dziwny prąd, który odepchnął mnie tak, że plecami walnąłem w kraty celi, która była naprzeciwko Sylvii. Odszedłem od tego diabelstwa i podszedłem do celi Vi, która nie mogła powstrzymać śmiechu.
             Już miałem coś powiedzieć, ale usłyszałem dźwięk padającego ciała na ziemię.
             Spojrzałem w tamtą stronę.
             Tam stał Seth.

* Oczami Silvi *
         
             Harry odwrócił się w stronę wyjścia z korytarza.
- Wiedziałem, że to ty coś jej zrobiłeś. Śledziłem cię.- Usłyszałam głos Seth'a
- Seth.!- krzyknęłam.
            Chłopak powoli zbliżał się do Harry'ego zaciskając dłonie w pięści.
- Seth, uspokój się.- mówiłam. - Seth...
- Jak mam się uspokoić.!? Ten frajer zlecił Krwiopijcą, żeby cię porwali.!- krzyczał.
- Seth, to nie on.- powiedziałam spokojnie.- Wydaje mi się, że Wielki Pan Lucyfer ma niepozałatwiane sprawy. Chodziło im o Dalię. Spotkałyśmy się przez przypadek, gdy szłam na spotkanie.- spojrzałam znacząco na Seth'a- Wtedy nas napadli. A teraz, zanim przyszliście nie dałam rady jej obronić. Sparaliżował mnie, nie mogłam się ruszyć.- mówiłam, a po mojej twarzy spływały świeże łzy.- TO moja wina. Prze ze mnie jej tu nie ma.
- To nie twoja wina.- powiedział Harry.- A tak w ogóle, czym są naprądowane te kraty.?
- Anielska moc.- powiedziałam przez łzy.
- Szlag.- powiedzieli równo chłopcy.
- Spokojnie Silvia, wyciągniemy cię stąd.- zapewnił mnie Harry.

                          <<~~>>
I jak podoba się.? Wielka prośba czytasz=komentujesz. Wiemy ile osób czyta bloga i nie komentuje go. Troszkę to nie fajne więc prosimy te osoby żeby też komentowały, dużo to dla nas znaczy ;)