czwartek, 20 marca 2014

Rozdział 2.

                         * Oczami Silvii *

           Lunch to jedna z najgorszych przerw szkolnych. Cała szkoła zbiera się w stołówce i je tanie żarcie serwowane przez leniwe kucharki. Czasem trudno jest wytrzymać wśród takiej gromady ludzi. Mój nos jest oburzony. Mam czujny węch, a ludzie tak bardzo śmierdzą. Chyba wolę siarkowy odór Demonów od ludzkiego potu.
           Jeszcze nie wspominałam o szkolnej selekcji uczniów na: Frajerów, Kujonów, Sportowców, Cywilów i Gwiazdy.Na szczęście zaliczano mnie do Cywili, a wszystko dzięki Bells i Milesowi. Pozostałe wilki z mojego stada również mieszczą się w tej grupie.
           W grupie Gwiazd szkolnych są cheerliderki, przystojni sportowcy i Wilki z Pełni Księżyca- nasi wrogowie. Mamy zakaz walk na terenie miasta, a szczególnie szkoły. Chętnie skopałabym parę ich wilczych tyłków, ale Will ciągle powtarza ,, Nie wdawaj się w bójki, póki nie będzie dobrego powodu. ''
           Siadłam z Bellą przy naszym stoliku. Jest on ustawiony centralnie przy oknie. Siedziałam tyłem do reszty uczniów. Czułam na swoich plecach czyiś wzrok. Pewnie jakiś przechodzący uczeń, czy ktoś inny. Nic specjalnego...
- Więc kochana, przyjdziesz na mecz.?- spytała z pełną buzią Bella.
-Muszę.- powiedziałam bez chwili zastanowienia.
             Ciągle myślałam, kto się na mnie patrzy. Mój szósty zmysł mówi mi, że...
- Co się z tobą dzieje.! Cały czas mi tu odlatujesz. Co jest grane.?-
- To nic takiego Bells. Myślę o mojej warcie. Will ciągle narzeka, że daję się nabrać.- powiedziałam, żeby ją uspokoić.
             Gdy Bella skończyła lunch udałyśmy się na biologię. Moje myśli zastąpiła kartkówka, której się spodziewałam.

                     * Oczami Dalii *

             Biegłam ile sił w nogach, ale ten ktoś mnie doganiał.! Gdy zbliżyłam się do końca korytarza już miałam skoczyć i lecieć gdy nagle poczułam zaciskającą się na moim ramieniu rękę. Nim się spostrzegłam byłam przyciśnięta do ściany, przed sobą widziałam zakapturzoną postać.
             Z rozpaczy zaczęłam krzyczeć.
- Kim ty jesteś bydlaku.?!-
- Może grzeczniej.?- odpowiedział spokojnie.
- A może zdejmiesz kaptur czy wolisz rozmawiać z anonima.?- powiedziałam sarkastycznie.Gdy nieznajomy ściągnął kaptur ujrzałam burzę brązowych loków i zaczesaną do góry grzywkę. Rysy twarzy miał ostre, ale w pewien sposób delikatne. Spod ciemnego płaszcza było widać czarną bluzkę opinającą umięśniony tors. Figurę też miał idealną, w ogóle cały był jakiś taki perfekcyjny. Kiedy spojrzałam w jego czerwone oczy zaczęłam rozmyślać jakiego koloru są na ziemi ( bo w piekle każdy ma czerwone ).
- Halo.! Piekło do ... w ogóle jak ty masz na imię.?- wyrwał mnie z zamyśleń nieznajomy.
- C-c-co.?- speszona odpowiedziałam.
- J-a-k m-a-sz n-a i-m-i-ę.?- zapytał roześmiany loczek.
- Yyyy... Dalia, a ty.?-
- Harry. Kim jesteś.?- uśmiechnięty spytał.
- Ale jak to kim.? - kompletnie zdziwiona odpowiedziałam.
- Ehhh... Ja jestem Łowcą Lucyfera pierwszej klasy, a ty.?- 
- Ohh.. o to chodzi, ja nikim nie jestem. Nie wiedziałam, że tata ma Łowców. A tak w ogóle co tu robisz oprócz zabierani mi czasu.?- spytałam zirytowana.
- Hmmm... zgubiłem się. Przeniesiono mnie do sektoru 1 i nie wiem gdzie mam pokój. Może mi pomożesz.?- zapytał loczek. Zdziwiło mnie to, że Łowca nie wie gdzie to jest.
- Jaki masz numer pokoju.?-
- 209.  A chodzisz do sholi bo jestem nowym uczniem i nie wiem gdzie to jest.- oznajmił Harry. 
          Mnie po prostu na miejscu zamurowało bo tak się składa, że ja mam pokój z numerem 210.! I do tego jeszcze ta sama shola. Przypadek.? Nie sądzę. Mam nadzieję, że przynajmniej lekcje będziemy mieć osobno.
- Okej. Chodźmy tędy.- zaczęłam iść w stronę sektoru 1.
          Gdy już doszliśmy na miejsce Harry uśmiechnął się do mnie.
- Dzięki za przyprowadzenie mnie. A ty gdzie masz pokój.?- zapytał opierając się o ścianę.
- Dokładnie obok ciebie.- powiedziałam wskazując drzwi.
- No to się cudownie składa, że będziemy sąsiadami.- powiedział uśmiechnięty.
- Też się cieszę.- odpowiedziałam sarkastycznie.
- Do jutra Dalio.- Powiedział podchodząc do drzwi swojego pokoju.
- Do jutra, a jutro o 9:00 idziemy do sholi.- oznajmiłam.

                     * 2 Dzień *

          Kiedy budzik zadzwonił, wygramoliłam się z łóżka i wzięłam prysznic. Następnie się ubrałam, po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Wyszłam i przywitałam się z loczkiem.
- Hej Hazza.-
- No hej.- odpowiedział. W ciszy poszliśmy do sholi.
                                                                                     Hej mamy nadzieję, że się podobało ;) Swoje opinie piszcie w kom. to dla nas ważne. Wiemy, że w tych 2 rozdziałach nie dzieje się za wiele, ale już od 3 to się zmieni ;) 

2 komentarze: