wtorek, 25 marca 2014

Rozdział 5.

    * Oczami Dalii *

               Kiedy gwałtownie skręciłam biały Wilk zaczął spadać na dno wąwozu. 
           Podeszłam i stałam tam patrząc ze złośliwym uśmiechem, jak (już przemieniona) dziewczyna spada w dół. Już miałam odejść, ale jakaś cząstka mnie krzyczała, że nie mogę jej tak zostawić. 
            Po trochę za długim namyśle zdecydowałam. Momentalnie się przemieniłam po czym rzuciłam się w urwisko za nastolatką.
           Nie mogłam jej dogonić, więc szybko złożyłam skrzydła wzdłuż ciała. Za wiele to nie dało, ale po chwili złapałam czarnowłosą za ramiona.
                 Położyłam dziewczynę na dywanie z mchu i już odwróciłam się na pięcie, żeby pójść w swoim kierunku. Jednak nie mogłam jej tam zostawić nieprzytomnej.
               Podeszłam i zaczęłam budzić nastolatkę.
- Halo.? Hej obudź się.! Słyszysz ty mnie.?
Chwile później czarnowłosa zaczęła się wybudzać.
- Nic ci nie jest.?- spytałam zatroskana.
- Gdzie ja jestem.?- spojrzała w moja stronę i się na mnie rzuciła. Odepchnęłam ją i przycisnęłam do ziemi.
- Może grzeczniej.? Uratowałam ci życie, a ty w zamian za to się na mnie rzucasz.?!- wykrzyczałam jej w twarz.
- Czemu to zrobiłaś.?- zapytała wściekła - Żeby mnie teraz wykończyć.?
- Eeee... sama nie wiem czemu to zrobiłam, coś we mnie krzyczało, że nie mogę cię tam zostawić żebyś spadła i umarła.- Dziewczyna spojrzała na mnie ze zrozumieniem. - A w ogóle to jestem Dalia, a ty.?- powiedziałam schodząc z nieznajomej.
- Silvia, dzięki za uratowanie mi tyłka. Przepraszam, ale muszę już iść. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.- krzyknęłam za nią i poszłam w stronę wejścia do Piekła, które było głęboko w lesie.
                Czułam, że nie jestem sama, ale nie mogłam wyczuć kto mnie śledzi. Gdy poczułam, że ta osoba się na mnie rzuca, odruchowo chciałam odlecieć, ale to nic nie dało.
                Nagle nie wiadomo jak byłam przyciskana do drzewa.
- Puszczaj mnie Conor.!- syknęłam przez zęby.
- No proszę jaka odważna.- zakpił ze mnie Archanioł.- Nic z tego złotko. Musisz mi powiedzieć parę rzeczy.
- Nic ci nie powiem.- wrzasnęłam.
- Uparta jak ojciec.- Pokręcił powoli głową.- A teraz mów, po co byliście na stadionie.- rozkazał groźnie.
- Serio.? Niby taki archanioł, a nie wie hahaha...- zaśmiałam mu się w twarz.- Żałosne.
- Byłem tylko ciekaw czy powiesz.- uśmiechnął się do mnie ,, słodko ''.- A teraz łaskawie powiedz mi, gdzie jest nowa brama do Piekła.
- I ty myślisz, że ci powiem.? Niedoczekanie.!- Wykrzyczałam.
                I w tej chwili Conor zaczął mnie dusić.
                Powoli mi świat znikał, gdy nagle usłyszałam warczenie i poczułam ulgę. Wzięłam parę głębokich wdechów.
                Spojrzałam przed siebie i ujrzałam Conora i Vi ( jako Wilka) stojących na przeciw siebie. Wilczyca groźnie warczała na Archanioła, który szykował się do ataku.
                W pewnym momencie spomiędzy drzew wyskoczył Harry i rzucił się na Conora. Wystraszona odskoczyłam do tyłu co nie było mądrym pomysłem bo boleśnie walnęłam w drzewo. Kiedy próbowałam rozmasować obolałe łopatki, podeszła do mnie, już przemieniona, Silvia.
- Nic ci nie jest.? - spytała zatroskana.
- Już jest dobrze. Wielkie dzięki.- Przytuliłam Vi.- Zrewanżowałaś mi się.
               Nagle Conor odleciał nim zdążyłam spojrzeć na niego i Hazzę. Szybko podbiegłam do Loczka.
               Zorientowałam się, że nie oddycham, a po mojej twarzy spływają rozgrzane łzy. 
                Harry leżał tam nieprzytomny i poraniony. Podeszłam do niego na trzęsących się nogach. Usiadłam obok i położyłam jego głowę na moich kolanach, a jego dużą i już lekko zimną dłoń ujęłam w moje rozgrzane dłonie.
                Poczułam, że Silvia mnie przytula. 
- Będzie dobrze.- Zaczęła mnie pocieszać.
- Musisz uciekać. Wezwałam telepatycznie tatę i Carlosa.- Spojrzałam na nią. - No już uciekaj.!!!
                Widziałam jak biała Wilczyca się oddala i już za chwilę zjawili się tata z Carlosem.
- Co tu się stało.?!- zapytał rozzłoszczony tata.
Po czym  podszedł do mnie kucnął i mocno przytulił.
- C-c-conor.- Tylko tyle byłam w stanie powiedzieć.
- Carlos wezwij jeszcze Luka i Alana zabierzcie stąd Dalię i Harry'ego.- rozkazał.
               Ucałował mnie w głowę i odleciał.
* Oczami Silvii *

               - No już uciekaj.!!!- pogoniła mnie Dalia.
               Bez dłuższego namysłu. Zmieniłam się w puszystego, białego Wilka. Zerknęłam jeszcze na brunetkę i jednym susem wskoczyłam między drzewa.
               Biegłam jak najszybciej potrafiłam. Nie miałam pojęcia, co się dzieje z moimi przyjaciółmi. Najbardziej martwiłam się o Sama, bo to on został sam z Lucyferem.
               Najprzedziwniejsze jest to, że Dalia uratowała mnie przed śmiercią, a ja byłam gotowa ja zabić. Co nią wtedy kierowało.? Jak z bezdusznego Demona zmieniła się współczującą dziewczynę.
                           * * *
               Zatrzymałam się przed Willem. Wszyscy już czekali. Zmieniłam Wilczą postać na ludzka.
- Nic ci nie jest Silvia.?- zapytał mnie Will.
- Nie.- Zlustrowałam wzrokiem przybyłych.- Co się dzieje z Samem.? Dlaczego go tu nie ma.- pytałam Willa rozglądając się.
- Odezwiesz się w końcu.??
              Wszyscy patrzyli na niego ze... współczuciem.?
              Will odciągnął mnie od reszty i spojrzał mi w oczy.
- Gdzie... jest...Sam.?!- mówiłam zdenerwowana.- Powiedz coś.! Will...- Wypowiedziałam łagodnie jego imię. Zawsze go to rusza.
              Chłopak westchnął i spuścił wzrok.
- Silvia...Sam...ten...- spojrzał na mnie.- Sam nie żyje. Lucyfer go zabił. To chciałaś usłyszeć.?- powiedział ze złością. 
              Moje oczy momentalnie zaszkliły się. Ciepłe łzy zaczęły powoli spływać po moich policzkach, stopniowo zamieniając się w słony wodospad.
              Will podszedł i przytulił mnie mocno. Wtuliłam się w jego tors i płakałam. Cała się trzęsłam.
              Sam był dla mnie kimś ważnym. Gdy byłam mała zostawał ze mną podczas nieobecności rodziców, uczył mnie bić się i opowiadał o polowaniach. Po prostu kochałam go jak brata. Ostatnio nie mieliśmy czasu na spotkania, ale kochałam go tak samo przez cały czas.
              Nie wytrzymałam. Wyrwałam się z objęć Willa, przybrałam postać Wilka i popędziłam przez las. Nie bacząc na drogę. Słyszałam za mną coraz cichsze wołania watahy.
                                                                                  I jak podoba się.? ;)


2 komentarze:

  1. JAK MOGŁAŚ? DLACZEGO?
    Oj kochana pogniewamy się. Ktokolwiek wpadł na pomysł zabicia Willa nie długo podzieli jego los :D. Nie no żartuje :D.
    Ale no kurcze... Ostrzegałam cię :D.
    Rozdział świetny. Dużo się dzieje więc ja jestem zadowolona. na błędy w ogóle nie zwracałam uwagi więc tu CI nie pomogę ;D.
    Bardzo podobało mi się spotkanie Dalii i Sylvii. Coś czuje ,zę między nimi narodzi się tak zwana "zakazana przyjaźń" ale to tylko moje przypuszczenia :D.
    Czekam na nn :)
    Black Star

    czego-oczy-nie-widza.blogspot.com <------------ Rozdział 4 już jest!
    czarna-otchlan-pustki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu przepraszam! Chodziło mi o Sama! Boże jaka ze mnie ciota!

      Usuń