poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 8.

* Oczami Silvii * 

           W naszym szpitalu Jen opatrzyła mi nogę. Rana nie jest poważna, ale muszę się pilnować.
           Gdy Will mnie znalazł na ławce przed stadionem krzyczał, że jestem nieodpowiedzialna. Nie powiedziałam mu o spotkaniu z Seth'em.
            Chwile rozmyślań przerwali mi moi rodzice, którzy weszli do pokoju.
- Kiedy zaczynamy polowanie.?- zapytałam.
- Ty nigdzie nie idziesz.- odpowiedział surowo ojciec.
- Co ty gadasz.? Jak to nie idę.!? Tato...
- Ojciec ma rację kochanie.- mówiła mama- Nie możesz się narażać. Coś się dzieje, a my nie mamy pojęcia co. Archanioły nie atakują bez powodu.
- Ale tam będzie pełno naszych. Co mi się z nimi może stać.?- Byłam oburzona.
- Posłuchaj mnie młoda damo.- Super kolejny wykład- Jesteś naszym jedynym dzieckiem i nie chcemy cię stracić. Kto po nas przejmie władzę nad watahą gdy ciebie zabraknie.?
- Więc o to chodzi. Nie obchodzi was moje zdanie tylko to, czy ktoś zajmie się tą bandą psów po was.!?- Myślałam, że ich rozszarpię.!- Wyjdźcie z mojego pokoju.
            Ojciec spojrzał na mnie srogo, złapał klamkę i pociągnął. Przepuścił mamę i wyszedł trzaskając drzwiami.
            Leżałam, a łzy wypływały z moich oczu. Jak oni mogli to tak otwarcie mówić.!? Dlaczego Will nie zostanie alfą.!?
            Wstałam z łóżka i wyjrzałam przez okno. Na placyku stała cała wataha.
            Czułam, że stanie się coś złego.
            Nagle moją głowę przeszyła myśl. Zobaczyłam w niej Dalię.

* Oczami Dalii *

            Po wspólnym śmianiu, żartowaniu i wygłupianiu się leżeliśmy obok siebie na rozgrzanej ziemi. Zaczęłam znowu rozmyślać o tym co mówił Hazz.
            Nagle Harry zerwał się z miejsca.
- Mam pomysł.!- oznajmił.
- Wystraszyłeś mnie ofermo.!- powiedziałam wstając.
- Przepraszam.- powiedział ze skruchą.- A teraz zaprowadzę cię w wyjątkowe miejsce.- powiedział uśmiechając się  łobuzersko.
- Okej, a gdzie to jest.?- zapytałam ciekawa.
           Loczek spojrzał do góry.
- W lesie.- rzekł z lekko tajemniczym uśmiechem.
                       *  *  * 
           Po 30 minutach spacerowania po lesie, Harry odwrócił się w moją stronę.
- Chodź tu.- Podeszłam.- A teraz zakryję ci oczy chustką.- Wyciągnął z kieszeni spodni czarną bandamkę.
- Po co.?- spytałam troszkę wystraszona.
- Ehhh... Bo to ma być niespodzianka. Nie ufasz mi.?- odpowiedział z szelmowskim uśmiechem. 
          Posłusznie podeszłam stanęłam tyłem do Lokatego. Po chwili już miałam na oczach chustkę i nic nie widziałam.
- Spokojnie zaufaj mi. Będę przy tobie i będę pilnował, żebyś nie walnęła głową w drzewo.- szepnął mi do ucha.
- No dobra to chodźmy.- Zaczęłam powoli iść do przodu.
- Nie tędy.- powiedział i przy okazji nakierował mnie w dobrą stronę.
          Szliśmy i się śmieliśmy z moich potknięć. Aż nagle Harry się potknął, poleciał na ziemię i mnie za sobą pociągnął.
          Leżeliśmy tak i się śmialiśmy.
- Brawo Harry, ale z ciebie łamaga.- powiedziałam śmiejąc się.
- Oh dziękuję za komplement. 
- Dobra chodźmy dalej.- Hazz pomógł mi wstać.
          Po paru minutach drogi zatrzymaliśmy się.
- Jesteśmy już.- szepnął Loczek odwiązując mi chustkę.
          Moim oczom ukazało się piękne, otoczone lasem jeziorko z jakąś dziwną przezroczystą cieczą.
- Ale tu pięknie, Harry.- Odwróciłam się i z zaskoczenia go przytuliłam.- Dziękuje, że mnie tu zabrałeś.- Cmoknęłam go w polik. Zaskoczony moją reakcją zaczerwienił się.
- No proszę nie widziałam, że się rumienisz.- powiedziałam z uśmiechem, a Hazza zakrył dłońmi policzki i się odwrócił.
           Lokaty podszedł do brzegu jeziorka.
- No chodź tu.
           Niepewna podeszłam i zdjęłam czarne trampki.
           Zanurzyłam stopę w cieczy. Szybko odskoczyłam do roześmianego Harry'ego.
- Zimne.!!! Co to jest.!?- spytałam przerażona.
- Hahahaha... to jest woda. Nie bój się jej.- oznajmił roześmiany.- Możesz tu pływać tak jak w lawie. Więc dziś popływamy.!!
           Po jego słowach zaczął się rozbierać do gaci. Ja stałam tam jak wryta i obserwowałam jego umięśniony tors. Co za boskie ciało.!! 
- Ej... nie ładnie tak podglądać.!- krzyknął widocznie roześmiany.- No wiesz dzięki pracowałem na taki efekt.
- Yyyyy... że co.?- zapytałam bardzo wyraźnie zdziwiona.
- Powiedziałaś, że mam boskie ciało.- powiedział przedrzeźniając mnie.
          No nie tylko nie to.! Nie wiedziałam, że powiedziałam to na głos.! Co za wpadka.
- Bo to prawda.- walnęłam. No nie brawo dla mnie.! Co się ze mną dzieje.! 
         Po chwili poszłam śladami Harry'ego i zaczęłam się rozbierać. Kiedy już byłam gotowa weszłam do zimnej wody za Hazzą. A niech to szlag, ale to zimne.!!
- Hej, nie bój się jestem obok.- Przytulił mnie Loczek widząc mój strach, który był zapewne bardzo widoczny na mojej twarzy.
- Dzięki.- Kiedy mnie puścił zaczęłam płynąć. 
         To było takie proste.! Zupełnie jak w Piekle.
         Nagle poczułam, że nie mam gruntu pod stopami i zaczęłam panikować.
         Do tego poczułam zaciskającą się dłoń na mojej nodze, która pociągnęła mnie na dno.
- Harr...- Tylko tyle byłam w stanie krzyknąć i zaczęłam tonąć.
         Po chwili widziałam tylko czerń...

3 komentarze:

  1. O kurcze...
    A już mówię "Niech Harry ją pocałuje" a ty mi tu taką niespodziankę urządzasz. Oj nie ładnie :D. W ogóle co/kto to może być? Nie wiem... Może Seth? :D. Oj ja i moja wyobraźnia :D.
    Rozdział świetny :). Nie rozumiem jednak postawy rodziców Sylvii. Normalnie troszczą się tylko o swoje tyłki. Nie ładnie, oj nie ładnie :D.
    Czekam na nn :)
    Black Star

    czego-oczy-nie-widza.blogspot.com <---- pojawił się już piąty rozdział! Opowiadanie fantasty!
    czarna-otchlan-pustki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe kocham to ps. proszę wstaw dzisiaj kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Następny rozdział będzie dopoero jutro. ;) Ale jedno mogę zdradzić będzie się dużo działo ;))

      Usuń