niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 11.

* Oczami Dalii *

             Wstałam pewna siebie z fotela i oparłam się o biurko taty.
- A co może mieliśmy dać się złapać Wilkom.!?- wrzasnęłam.
             Tata patrzyła na mnie mocno zaskoczony.
- No nie.- powiedział bezmyślnie.
- No właśnie.!- odwróciłam się w stronę Loczka.- Chodź Harry, nic tu po nas.- Wzięłam go za dłoń i wyszliśmy z gabinetu taty.
             Poszliśmy nad jezioro Lawy.
- Tak tu pięknie.- powiedziałam rozmarzona.
- To prawda.- powiedział Harry podchodząc do mnie, a ja usiadłam na rozgrzanej ziemi i pokazałam mu żeby usiadł obok mnie.
             Skorzystałam z momentu i postanowiłam znowu pogrzebać mu w głowie.
             Skupiłam się i po raz kolejny ujrzałam żelazną ścianę, ale tym razem próbowałam ją po cichu obejść. Udało się.!
             Widziałam ciąg małych ikon z poruszającymi obrazami ( to były wspomnienia ). Wybrałam tą, gdzie był tata i Harry.
                      * Wspomnienie Harry'ego *
   
            Znalazłam się w gabinecie taty. Rozejrzałam się wokół. W świetle lampy biurowej zauważyłam Harry'ego, który stał nad biurkiem mojego ojca. Już kiedyś próbowałam wniknąć w czyjeś wspomnienia.
- Wzywałeś, Lucyferze.- odezwał się Hazz
- Tak. Mam dla ciebie pilną sprawę.- oznajmił tata.
             Nastała grobowa cisza, którą przerwał głos Loczka.
- A mianowicie.?
- Chcę byś pilnował mojej córki. Coś ostatnio się złego dzieje na ziemi...
- Jak mam to zrobić.? Obserwować ją.? Czaić się na każdym jej kroku.? Zorientuje się, jest mądrą dziewczyną.- przerwał tacie Harry.
- Postaraj się z nią zaprzyjaźnić. Przeniosę cię do sektora 1 będziesz miał pokój 209 obok niej, dopiszę cię do sholi... Więc.?
            Harry zastanawiał się.
- Zgoda, ale muszę coś z tego mieć.- odpowiedział
- Zgoda.- odparł ojciec.
            Wspomnienie się zakończyło i powróciłam do rzeczywistości. 
                            * * *
            Byłam totalnie zaskoczona. Czyli Harry spędza ze mną czas bo musi czy chce.?
- Halo.! Czy ty w ogóle funkcjonujesz.?- wyrwał mnie z zamyśleń Hazza.
- Zamyśliłam się tylko.
- Na 10 minut.?- zapytał podejrzliwie Loczek.
- Tak na 10 minut.- powiedziałam zirytowana.- Muszę się przejść i coś przemyśleć.- dodałam wstając.      
            Zobaczyłam, że Harry też wstaje.
- Sama.- oznajmiłam stanowczo, po czym odleciałam.
            Siedziałam na półce skalnej niedaleko tunelu między sektorem 1 a 2. 
            Myślałam o tym co zobaczyłam i o słowach Harry'ego nad jeziorem. Miałam nie mały mętlik w głowie. I nie wiedziałam już w co mam wierzyć.
- Hej nic ci nie jest.?- Usłyszałam zatroskany głos Loczka.
- Czy nie mówiłam, że chce być sama.- powiedziałam wstając.
- Nie. Mówiłaś, że chcesz się przejść sama.- Oznajmił uśmiechnięty.
           Miałam mu już odpowiedzieć, kiedy poczułam, że skalna pólka się pod nami załamuje.

* Oczami Sylwii * 
          
           Czekałam na Seth'a ponad godzinę. Strasznie się martwiłam o niego. Nie wiedziałam, czy jest z nim dobrze i czy pościg go nie złapał, czy...
           W tym momencie Seth wyskoczył na polanę, zmienił postać i uśmiechnął się do mnie.
           Wstałam z ziemi, jak poparzona podbiegłam do Seth'a przytulając go. Chłopak był zaskoczony moją reakcją. Speszona chciałam się odsunąć, ale Seth przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
- Martwiłam się o ciebie.- powiedziałam wtulona w jego tors.- Nic ci nie jest.?
- Wszystko w porządku.- Odsunął mnie lekko i spojrzał mi w oczy.- Jak widzisz jestem cały i zdrów.- Dziękuję za wszystko Seth..- powiedziałam i stanęłam na palcach, by dać mu buziaka w policzek.
            Chłopak widocznie się zawstydził, bo potarł dłonią kark i na jego twarzy zaświeciły małe rumieńce.
            Rozbawiona sytuacją zaczęłam się niepohamowanie śmiać. Seth wiedział, o co mi chodzi.
            Spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym ,, Przestań albo sam cię uciszę'', ale zaraz sam zaczął się śmiać.
            Po chwili chłopak ucichł i uśmiechał się chytrze. Zrobił 2 kroki w moją stronę.
           Ja również ucichłam, ale nie widziałam, co mu chodzi pogłowie.
          Nagle Seth rzucił się na mnie, przyparł do ziemi i zaczął łaskotać. Śmiałam się coraz głośniej, a szatyn nie ustępował.
- Przestań Seth.! krzyczałam śmiejąc się.
- Najpierw przeproś.
- Przepraszam, przepraszam.!
          Chłopak jeszcze przez chwile mnie łaskotał, potem wstał i patrzył na mnie. Nie wstawałam, więc położył się obok.
                              * * *
          Leżąc rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, opowiadaliśmy ciekawe historie ze swojego życia i mówiliśmy o sobie.
- Seth...- powiedziałam.
- Mmm.?
- Mogę o coś zapytać.?
- Wal.- odpowiedział.
- Chciałabym wiedzieć... Dlaczego.?
- Co dlaczego.?- zapytał.
- Dlaczego mi pomagasz.? Przecież jesteśmy z różnych watah. Powinnyśmy być wrogami, a ty mimo wszystko wciąż jesteś przy mnie...
           Seth powoli wstał i spojrzał na góry. Poszłam za jego przykładem i dźwignęłam się z ziemi.
           Dałam mu chwilę do namysłu, bo to nie było łatwe pytanie.
           Chłopak odwrócił się do mnie przodem, westchnął i spojrzał mi w oczy.
- Robię te wszystkie rzeczy, bo cię polubiłem. Zmieniłaś mnie. Moje życie odwróciło się o 180 stopni. Byłem facetem bez serca i duszy. Nie liczyły się dla mnie emocje takie jak przyjaźń, radość, czy miłość.- Po tych słowach spuściłam głowę. Podziwiałam swoje buty, aż do momentu gdy Seth lekko złapał mój podbródek i uniósł moją głowę, bym na niego spojrzała.
- Silvia... Zależy mi na tobie nie chcę, by coś ci się stało.
            Cofnęłam się. Seth był zdziwiony moją reakcją.
- Muszę już iść.- Tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić.
            Zmieniłam postać i już miałam biec, ale zatrzymały mnie słowa szatyna.
- Jasne, uciekaj.!- powiedział podniesionym głosem.
- Seth, to nie tak...- Bałam się na niego spojrzeć.
- Wszystkie jesteście takie same.! Gdy wyznaje się wam uczucia, uciekacie.- Był zły na mnie.- Eh... Jeśli będziesz mnie potrzebować zawołaj.- Wskazał ma swoją głowę.- Tylko będziesz musiała bardzo tego chcieć.- Kiwnęłam na znak zrozumienia.
            Wskoczyłam pomiędzy drzewa i biegłam do domu. Po głowie chodziły mi słowa Seth'a, a pojedyncze łzy spływały powoli po puszystym, białym futrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz