piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 14.

*Oczami Dalii*

        Nagle przed nami wyrosła, jakby z ziemi, spora grupka Krwiopijców.
        Jeden z nich niebezpiecznie szybko się do nas zbliżył. Zasyczał wystawiając kły, a ja odruchowo walnęłam go pięścią w twarz. Oczy podeszły mu do góry i zemdlał.
         Wszyscy zebrani patrzyli się na mnie z zaskoczeniem.
- No co.? Chcecie być następni.? - powiedziałam w stronę stworów.
         Po chwili poczułam palący ból. Chyba dostałam łopatą w tył głowy, bo teraz ja zemdlałam...


*Oczami Silvii*

        Krwiopijcy wykręcili mi ręce do tyłu, a Dalia leżała bezwładnie na ziemi.
- Pogrzało was.?! Łopatą w głowę.?! - krzyczałam.
- Zamknij się.! - rzucił jeden.
- Teraz bądź grzeczna i daj nam skosztować twojej krwi...
- Musiałabym najpierw stracić rozum.! - odparłam.
        Cieszy mnie fakt, że wilcza krew działa na te pokraki, gdy jej właściciel dobrowolnie ją odda. Więc mogliby mnie obezwładnić i wypompować ją całą, ale nic by im to nie dało.
- Dajemy ci ostatnią szansę. Dajesz krew i spadasz albo nie dajesz i idziesz z nami. - powiedział zdenerwowany lider grupy.
       Nie powiem. Kusząca propozycja, ale bez Dalii nigdzie nie idę. Dzięki niej żyję. A poza tym polubiłam ją.
- Jeśli ją wypuścisz. - powiedziałam stanowczo.
- Nie ma mowy. Ona jest częścią umowy.! Ciebie nie potrzebujemy.!! - rzucił roześmiany Krwiopijca.
       Lider spojrzał na tamtego, jakby chciał go zabić.
- Później się policzymy. -  Spojrzał znowu na.mnie. - Więc.?
       Bez chwili zastanowienia plunęłam mu w twarz i uśmiechnęłam się szyderczo.
        Chłopak otarł twarz wierzchem dłoni i z całej siły przygrzał mi pięścią w brzuch.
        Jęknęłam z bólu i odruchowo zgięłam się w pół.
         W tym momencie ucisk na moich nadgarstkach zelżał. Szybko wzięłam się się w garść po uderzeniu i wyrwałam się dziewczynie, która mnie do tej pory trzymała i sprzedałam jej porządnego kopa w kolano. Ona upadła na ziemię, a ja obróciłam się i rzuciłam się na.lidera grupy.
       Chłopak, podobnie jak reszta Krwiopijców, był w szoku. Bronił się jak tylko mógł przed moimi ciosami, ale i tak oberwał mocno z pięści w żuchwę.
       Wszystko działo się tak szybko...
       Nagle poczułam ostry ból przeszywający moją czaszkę. Obraz powoli stawał się niewyraźny.

- SETH.!!! - zawołałam w myśli i straciłam kontakt ze światem...
------------------------------------------------
I jak.? Mam nadzieję, że się podoba i zachęcam do komentowania.!
Pozdrawiamy i życzymy wesołych i cieplutkich świąt, smacznego jajka, mokrego dyngusa i ślicznej pogody za oknem...  ;3

1 komentarz:

  1. Super :D http://1-800-niall-horan-fanfiction.blogspot.com/2014/04/rozdzia-2.html Zapraszam na drugi rozdział :) !

    OdpowiedzUsuń