Nagle przed nami wyrosła, jakby z ziemi, spora grupka Krwiopijców.
Jeden z nich niebezpiecznie szybko się do nas zbliżył. Zasyczał wystawiając kły, a ja odruchowo walnęłam go pięścią w twarz. Oczy podeszły mu do góry i zemdlał.
Wszyscy zebrani patrzyli się na mnie z zaskoczeniem.
- No co.? Chcecie być następni.? - powiedziałam w stronę stworów.
Po chwili poczułam palący ból. Chyba dostałam łopatą w tył głowy, bo teraz ja zemdlałam...
*Oczami Silvii*
Krwiopijcy wykręcili mi ręce do tyłu, a Dalia leżała bezwładnie na ziemi.
- Pogrzało was.?! Łopatą w głowę.?! - krzyczałam.
- Zamknij się.! - rzucił jeden.
- Teraz bądź grzeczna i daj nam skosztować twojej krwi...
- Musiałabym najpierw stracić rozum.! - odparłam.
Cieszy mnie fakt, że wilcza krew działa na te pokraki, gdy jej właściciel dobrowolnie ją odda. Więc mogliby mnie obezwładnić i wypompować ją całą, ale nic by im to nie dało.
- Dajemy ci ostatnią szansę. Dajesz krew i spadasz albo nie dajesz i idziesz z nami. - powiedział zdenerwowany lider grupy.
Nie powiem. Kusząca propozycja, ale bez Dalii nigdzie nie idę. Dzięki niej żyję. A poza tym polubiłam ją.
- Jeśli ją wypuścisz. - powiedziałam stanowczo.
- Nie ma mowy. Ona jest częścią umowy.! Ciebie nie potrzebujemy.!! - rzucił roześmiany Krwiopijca.
Lider spojrzał na tamtego, jakby chciał go zabić.
- Później się policzymy. - Spojrzał znowu na.mnie. - Więc.?
Bez chwili zastanowienia plunęłam mu w twarz i uśmiechnęłam się szyderczo.
Chłopak otarł twarz wierzchem dłoni i z całej siły przygrzał mi pięścią w brzuch.
Jęknęłam z bólu i odruchowo zgięłam się w pół.
W tym momencie ucisk na moich nadgarstkach zelżał. Szybko wzięłam się się w garść po uderzeniu i wyrwałam się dziewczynie, która mnie do tej pory trzymała i sprzedałam jej porządnego kopa w kolano. Ona upadła na ziemię, a ja obróciłam się i rzuciłam się na.lidera grupy.
Chłopak, podobnie jak reszta Krwiopijców, był w szoku. Bronił się jak tylko mógł przed moimi ciosami, ale i tak oberwał mocno z pięści w żuchwę.
Wszystko działo się tak szybko...
Nagle poczułam ostry ból przeszywający moją czaszkę. Obraz powoli stawał się niewyraźny.
- SETH.!!! - zawołałam w myśli i straciłam kontakt ze światem...
I jak.? Mam nadzieję, że się podoba i zachęcam do komentowania.!
Pozdrawiamy i życzymy wesołych i cieplutkich świąt, smacznego jajka, mokrego dyngusa i ślicznej pogody za oknem... ;3
Super :D http://1-800-niall-horan-fanfiction.blogspot.com/2014/04/rozdzia-2.html Zapraszam na drugi rozdział :) !
OdpowiedzUsuń